poniedziałek, 29 września 2014

Makeup Revolution - HIT czy KIT? cz.2

Hej!


Dzisiaj na tapetę wezmę kolejne kosmetyki z marki Makeup Revolution. W części pierwej przedstawiałam Wam Iconic3 oraz paletę róży Hot Spice. Jeśli jeszcze wahacie się przed zakupem i szukacie opinii na temat w/w to post o tych produktach znajdziecie TUTAJ. Wspomnę jedynie, że cieni używam praktycznie na okrągło! Ostatnio odkryłam, że nie tylko na bazie z Urban Decay trzymają się w nienaruszonym stanie - Catrice Camouflage daje mi porównywalny efekt na oku, nieporównywalny dla portfela ;) Jest moc! Róże zostawiam na przyszły sezon letni i obiecuję je intensywnie eksploatować - zimą preferuję chłodne odcienie. 

Na pierwszy ogień pójdzie cień foliowy w kolorze Piure Platinum. Produkt jest bardzo kremowy i niesamowicie (!!!) iskrzący. Na powiekach wygląda wręcz fenomenalnie. Makijaże wieczorowe z jego udziałem zyskują charakteru i są niepowtarzalne. Stosowałam ten cień również jako bazę i w tej roli sprawdził się zaskakująco dobrze! Moim zdaniem przedłuża trwałość makijażu oka tak samo jak rozsławione cienie w kremie z Maybelline Color Tattoo a jego "iskrzenie" jest nieporównywalnie piękniejsze niż odcień Silver z nowojorskiej firmy ;) Mam chrapkę na inne kolory z tej serii więc może niedługo jakiś haul? ;)

Źródło: http://www.makeuprevolutionstore.com/


Kolejny zakup to pigment w odcieniu Agonise. Przyznam się bez bicia, że ten produkt został przeze mnie pominięty w jakichkolwiek testach Moja obsesja na punkcie palety Iconic3 jest tak duża, że nie dopuszczam do siebie innym produktów ;) Kolor pigmentu jest bardzo ładny. Połączenie brązu z delikatnymi drobinkami różowego złota jest bardzo interesujące. Mam nadzieję, że niedługo dam mu szansę się wykazać ;)

Źródło: http://www.makeuprevolutionstore.com/
Ostatni produkt to mój wielki ulubieniec!  Mówię oczywiście o Vivid Baked Highlighter w kolorze Peach Lights . Na początku nie byłam do niego przekonana bo jest bardzo suchy w swojej formule. Po dwóch aplikacjach starłam tę "najtwardszą" warstwę i teraz piszczę z zachwytu przy każdej aplikacji.

Słowem wyjaśnienia. Jestem ogromną fanką rozświetlaczy - Mary Lou z The Balm katowałam przez ostatni rok na okrągło. Czasami jednak "Maryśka z Usa" była zbyt wyzywająca w swoim wyglądzie i nie zawsze wpisywała się w cały makijaż. Szukałam więc kosmetyku, który będzie miał odcień bardziej różowy. Kupiłam młodszą siostrę Cindy Lou, ale ona ma w sobie zbyt dużo koloru i jest bardziej rozświetlającym różem. Na ratunek przyszedł rozświetlacz z Makeup Revolution. Jest genialny - bez dwóch zdań. Subtelna, delikatna, różowa tafla - to wszystko czego tak długo szukałam. Uwierzcie, bądź nie, ale odkąd go mam Mary Lou poszła praktycznie w odstawkę! Iconi3 i Peach Lights to duet idealny do codziennego makijażu.

Źródło: http://www.makeuprevolutionstore.com/


W tytule posta sama zadałam sobie pytanie czy zakupione kosmetyki z Makeup Revolution to Hit czy KIT. Przeważnie jest tak, że produkty, które wchodzą na rynek i robią furorę w blogo/vlogosferze, i które wpadną w moje posiadanie okazują się takie "se". Jednak w tym przypadku szczękę zbierałam z podłogi aż dwukrotnie! Po pierwsze jakość, po drugie cena! Nie spodziewałam się, że za tak małe pieniądze może być aż tak dobrze. Cieszę się, że na rynku jest co raz więcej firm, które oferują produkty porównywalne z tymi luksusowymi szanując przy okazji nasz konsumenci portfel. Bez wątpienia marka Makeup Revolution jest godna uwagi i zakupu! Szczerze, szczerze Wam ją polecam!

Napiszcie mi czy miałyście styczność z kosmetykami tej firmy, co o nich sądzicie i co możecie mi jeszcze polecić :)

Trzymajcie się ciepło. Pozdrawiam!
Ludka 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz